Zatoka Kotorska to jedno z tych miejsc, do których bardzo chciałem pojechać. Powód był prozaiczny — widoki. Jako że jestem miłośnikiem krętych dróg, które dopełnione są wspaniałymi okolicznościami przyrody, to nie zastanawiałem się długo. Ku mojemu zaskoczeniu to nie tylko widoki i droga jest warta uwagi.
Droga do Zatoki Kotorskiej
Osobiście, kiedy tam trafiłem, poruszałem się od wschodu Czarnogóry z Podgoricy. Niestety musiałem nieco przejechać autostradą, ale moim celem była droga P1 (znalazłem też oznaczenie R1). Na miejscu miałem się zastanowić co dalej. Skąd taki pomysł? Bo nie wiedziałem, w jakim czasie dotrę na miejsce, a chciałem tego dnia sporo zobaczyć i dość daleko dotrzeć. Jak tylko wjedzie się na drogę P1 można pojechać w zasadzie dwoma stronami Gór Dynarskich, a dokładniej pasma o nazwie Lovcen. Południem, drogą, której numeru nie jestem w stanie zlokalizować, bądź północą dalej drogą P1. Niestety wybrałem gorsze, północne rozwiązanie, bo czas mnie gonił, a odwiedziny Parku Narodowego Lovcen, a tam Mauzoleum Piotra II Petrovica-Niegosza czy punktu widokowego na szczycie Jezerskiego Vhru, to już byłoby za dużo na ten dzień. Choć jak najbardziej polecam zobaczyć te miejsca. Ja jarałem się jednak obrazem na mapie, czyli serią serpentyn tuż przed Kotorem.
Droga P1 to dość wąska droga, ciągnąca się jak wspomniałem północną stroną Pasma Lovcen. Po drodze mija się sporo miejscowości, w których klimat czarnogórski wyczuwalny jest na każdym kilometrze. Piękne widoki gór, wijąca się droga, czyli to, czego my podróżnicy motocyklowi pożądamy najbardziej.
W końcu dojechałem do dość wysoko położonego punktu, z którego rozpościera się przepiękny widok na Zatokę Kotorską. Stąd też widać też Adriatyk. Robi to niesamowite wrażenie, szczególnie z platformy widokowej w knajpce Horizont Bar dlatego w tym miejscu pozostawię Was z obrazami z tego miejsca.
Kotor
Sama miejscowość Kotor trochę mnie przeraziła w pierwszym kontakcie. Może dlatego, że jest tutaj olbrzymia ilość turystów. Do tego zaraz przy Morskiej Bramie, czyli głównym wejściu z okresu średniowiecza do starego miasta, jest port. Tutaj zatrzymują się olbrzymie wycieczkowce, więc możecie sobie wyobrazić, jak to wygląda. Zaraz przy bramie jest olbrzymi darmowy parking dla jednośladów, więc jeżeli najdzie Was ochota na zwiedzanie miasta, to bez wahania można tu zostawić swoją maszynę pośród kilkudziesięciu skuterów. Nie da się pominąć faktu, że również samochodów jest tu sporo, więc w najbardziej turystycznych okresach trzeba się przygotować na duży ruch i przedzieranie się między autami.
Nie ma co ukrywać, że jest tu co zwiedzać, bo idąc za bardzo trafnym krótkim opisem z Wikipedii – Kotor jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w południowo-wschodniej Europie, pełen zabytkowych budowli. Stare Miasto otoczone jest średniowiecznymi murami miejskimi, które łączą się z twierdzą św. Jana (Tvrdjava Sv. Ivan) na Samotnym Wzgórzu na wysokości 260 m n.p.m. Długość murów wynosi 4,5 km, wysokość – 20 m, a szerokość 15 m. I to robi wrażenie, będąc na miejscu.
Droga wokół Zatoki Kotorskiej
Przede wszystkim powinienem podkreślić, że tak pięknie, jak z góry, tak pięknie i na dole wygląda Zatoka Kotorska. Tu jednak doświadczamy tego piękna z całkiem innej strony. Wspaniale zbudowane małe miejscowości wokół tego zbiornika powodują, że człowiek z przyjemnością podróżuje wzdłuż linii brzegowej. Do tego dochodzi przezroczysta woda, w której niemal co kilka metrów korzystają mieszkańcy i turyści. Co ciekawe nie ma tu plaż, a prywatne betonowe nabrzeża, na których ludzie spędzają całe dnie. Co jakiś czas oddzielane są one od siebie klimatycznymi knajpkami, gdzie można dobrze zjeść. Ja jednak spędziłem w jednej z nich czas na dobrej kawie i jednym z lepszych tiramisu, jakie jadłem w życiu. Tego dnia potrzeba cukru wygrała. Co istotne jadąc tą drogą ma się poczucie, jakby człowiek był w całkiem innym kraju. Klimatem bliżej mi było do Francji i Lazurowego Wybrzeża.
Zatokę Kotorską można objechać brzegiem, kierując się na Chorwację, gdzie podążałem. Zapewne byłaby to ciekawa wycieczka, jednak ja wybrałem rozwiązanie z promem. Poza tym nie wiem dlaczego, ale jakoś bardziej przemawiała do mnie droga po zachodniej stronie zatoki względem wschodniej, gdzie przejeżdża się właśnie przez samą miejscowość Kotor i można spotkać kupę turystów. Prom w miejscowości Lepetani kursuje dość często, więc nie ma potrzeby jakiegoś specjalnego spinania się z godzinami jego kursowania. Jako ciekawostkę napiszę, że na promie spotkałem pierwszy raz Polaków na motocyklach od dłuższego czasu. Zanim tu dotarłem, byłem już w Rumunii, Bułgarii, Grecji i Albanii. Ostatni raz z motocyklowymi rodakami widziałem się na Transalpinie.
Podsumowując, jeżeli będziecie gdzieś w pobliżu to warto tu przyjechać. Polecam!
LwG
Jeżeli doceniasz co robimy, to: